WALENTYNKI SĄ PRZEREKLAMOWANE

15.02.2014

Nie znoszę komerchy. Nigdy nie obchodziłam Walentynek i nadal nie uznaję tego całego serduszkowego wariactwa. W końcu Walentynki można obchodzić każdego dnia, a nie wtedy kiedy wskazuje na to kalendarz. Walentynki coraz częściej zamiast święta zakochanych stają się świętem kupieckim. Ale, czy wszyscy obchodzą Walentynki romantycznie? Wczoraj sprawdziłam alternatywną formę spędzania tego dnia.

Obraz: Walentynki jako przereklamowany produkt.
Image courtesy of Nutdanai Apikhomboonwaroot / FreeDigitalPhotos.net
Całe szczęście, bo ta serduszkomania zaczyna mnie już nudzić. To śmieszne, że motyw Walentynek wykorzystują nawet banki. Jeszcze trochę i może powstanie coś takiego jak kredyt walentynkowy albo lokata walentynkowa. Slogan reklamowy: Alior pierwszy bank na świecie, który ma konto tylko dla zakochanych.



Ale wróćmy do rzeczywistości. Na początek postanowiłam cofnąć się w czasie i wybrałam się na stylowy dansing w klimacie PRL do Spółdzielni CDQ. Po drodze odkryłam, że rejony ulicy Burakowskiej to niezłe zagłębie klubowe. Tymczasem jeśli chodzi o dansing, to organizatorzy zadbali o świetną atmosferę w stylowych wnętrzach rodem z PRL. Nie zawiodło również towarzystwo, które dansingowało przy tanecznych szlagierach w najmodniejszych kreacjach z lat 70 i 80-tych. Dla tych, którzy zaś woleli rozmowy przy stole otworem stał bufet ze wszelkimi napojami alkoholowymi i softami w przyzwoitej cenie i nie na kartki. Była też opcja powrotu do przyszłości na koncert w dolnej sali  Benefitowe Walę Tynki.

Obraz: stylowy dansing w klimacie PRL w Spółdzielni CDQ

Wybiła północ. Szybka zmiana ciuchów i ruszamy do Fabryki Czekolady na ul. Szpitalnej. Omyłkowo zaliczamy też imprezę firmową w klubie Sztuki& Sztuczki. Ale klimat krawaciarzy, to nie dla nas. Ostatecznie nasze serca podbija czwarte piętro Fabryki Czekolady, a tu pełny luz i przekrój Warszawki.

W strefie chillout’u można było wymienić się swoimi doświadczeniami odnośnie prowadzenie projektów lub po prostu podziwiać oryginalną instalację Kwiatkibratki "Lewitujący ogród", które przekazało dodatkowo upominki dla pierwszych 100 gości. Ale prawdziwe szaleństwo było na głównej sali, gdzie publikę rozgrzewał live act Rubber Dots — live act elektropopowy duet wokalistka Ania Iwanek i producent Stefan Głowacki.

Obraz: Fabryka czekolady -  Kwiatkibratki,  live act Rubber Dots, Strefa Bar Minus 200

Spragniony? Koktajle, walentynkowe receptury z musem malinowym i syropem różanym oraz azotowe specjalności w tym jelly-shots czekały w Strefa Bar Minus 200, który serwuje delikatnie rzecz ujmując mocno chemiczne trunki. Koncept oparty jest na robieniu z drinków coś na wzór lodów za pomocą ciekłego azotu. Pychotka! Chłopaki z Baru, jednak nie ograniczyli się do samego robiena drinków, ale zgotowali niezły show, który od początku do końca wywołał niezły dym.

Obraz: Strefa Bar Minus 200

Oczywiście, wymienione przeze mnie imprezy nie były jedynymi w Wawie. Fajnie wiedzieć, że nie całą Warszawę zdominował szał serduszkowy i, że są miejsca, gdzie mogą razem bawić się zarówno Ci zakochani, jak i single.