FINAŁ REGAT WIELKICH ŻAGLOWCÓW CZYLI PARTY NA 2 MLN

22.10.2013

Kiedy w drodze do Szczecina przeczytałam, że już dzień wcześniej liczba osób przekroczyła 2 mln oniemiałam z wrażenia i z jeszcze większą chęcią chciałam stać się częścią tego projektu i zobaczyć ten tłum w realu, zwłaszcza że podczas ostatniej wizyty w Szczecinie odniosłam wrażenie, że to raczej bardzo ciche i zielone miasto. Na efekt zaskoczenia nie  trzeba było długo czekać – najpierw niezwykłe doświadczenie  z obejrzenia kolorowej i rozszalałej parady uczestników regat, a potem spojrzenie na port z Wałów Chrobrego na te właśnie milion „istnień” krzątających się między żaglowcami lub bujających się przy dźwiękach ze sceny Radia Eska. Powiedziałam, wtedy – Wow! Już dawno nie widziałam czegoś takiego w Polsce. Te mieniące się wszędzie kolory odbijające od tafli wody, krzątający się ludzie, migające światła wesołego miasteczka i flagi masztowców robiły niesamowite wrażenie. To był ten moment, kiedy poczułam, że warto było wysiedzieć w pociągu te 7 godzin. 


Obraz: Finał Regat Wielkich Żaglowców, port i Wały Chrobrego

Jeśli ktoś jeszcze się nie domyślił, to ten ogromny rozwód jest nad  Finałem Regat Wielkich Żaglowców (TSR), którego organizatorem i gospodarzem po raz drugi było miasto Szczecin. Impreza miała miejsce w dniach 3-6 sierpnia 2013 r.  i przypłynęło na nią ponad 100 największych i najpiękniejszych jednostek na świecie. 

Obraz: piwny ogródek Tyskie na Finale Regat Wielkich Żaglowców w Szczecinie

Głównym sponsorami zaś całego zamieszania byli producent piwa Tyskie i Bank Polski. Swoją drogą, jest to całkiem dobry przykład sponsoringu, bo wiadomo, że bez piwa w Polsce żadna impreza nie odbędzie się i za  coś, to piwo trzeba też kupićJ Bez względu na to czy ktoś jest fanem tego browaru, czy wręcz przeciwnie uważa Tyskie za „siki”, to podczas finału musiał się z nim zaprzyjaźnić, bo tylko tej kompanii piwowarskiej trunków można było zasmakować w specjalnie na tą okazję przygotowanych namiotach z barami. A, że w ofercie browaru znajdują się popularne Lech, Żubr, Redds, czy Książece to każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Swoją drogą, nie wiem, czy słyszeliście, że Kompania Piwowarska należy w 100% do międzynarodowego koncernu piwowarskiego SABMiller,  historia piwa Tyskie siega co najmniej 1613 r. co czyni je jednym z najstarszych piw w Polsce.  

Wróćmy jednak do tematu samej imprezy i Szczecina, które jako kolejne miasto z Pomorza odebrało ode mnie pochwałę za sztukę organizowania imprez na światowym poziomie. O imprezie i czekających na niej atrakcjach wiadomo było chyba w całej Polsce. W samej tylko Warszawie nie brakowało billboardów zachęcających do odwiedzenia Pomorza. 


Obraz: ja z załogą meksykańską podczas Finału Regat Wielkich Żaglowców w Szczecinie

Komunikat kampanii outdorowej dodatkowo wzmacniała kampania radiowa i telewizyjna. W zasadzie ciężko byłoby, to imprezę przeoczyć. Gdyby, jednak komuś podczas pobytu w Szczecinie miałoby się to udać w okolicach dworca, jak i na całej długości Wałów Chrobrego były rozwieszone głośniki, z których na bieżąco płynęły informacje o tym, co się aktualne dzieje w miasteczku regatowym i dlaczego warto być tam i teraz. Jak dla mnie super opcja, bo nie trzeba wytężać słuchu, męczyć wzroku wertując foldery, czy też biegać po Wałach w poszukiwaniu tego co nas interesuje. Wiadomo, że główną atrakcją były te niesamowite trzy, cztero i dwumasztowce, ale poza tym miasto zadbało o cały szereg innych atrakcji dla wszystkich grup wiekowych. Liczne koncerty polskich i światowych gwiazd muzyki, warsztaty i zajęcia dla dzieci, pikniki, jarmarki oraz zawody sportowe każdego dnia gościły zwiedzających od rana aż do późnych godzin nocnych. W 100% podzielam opinię żeglarzy, turystów i mieszkańców, że Szczecin sprawdził się w roli gospodarza idealnie. Teren na Łasztowni i Wałach Chrobrego doskonale nadaje się to tego typu przedsięwzięć, świetnie eksponując urodę żaglowców. Muszę przyznać, że mile też byłam zaskoczona cenami jedzenia, picia i pamiątek na terenie TSR. Nie były one wygórowane jak na tego typu imprezę i można było spokojnie za stosunkowo niewielkie pieniądze najeść się i jeszcze kupić sobie pamiątkową figurkę latarni morskiej do postawienia np. w łazienceJ


Bardzo też podobała mi się „akcja zbierania stempelków”. Na terenie Wałów można było w różnych miejscach nabyć zestaw zdjęć największych żaglowców za jedyny 5 zł lub mapę z obrazkami za 15 zł i następnie zebrać na nich oryginalne pieczątki z wizerunkiem danego statku postawione osobiście przez członków poszczególnych załóg. W wersji free można było w tym celu wykorzystać rozdawany w punkcie informacji folder z opisami żaglowców. Nie wiem jakie jest Wasze zdanie, ale według mnie Finał 2013 można spokojnie uznać za jedną z największych i jedną z najbardziej udanych imprez plenerowych tego roku w Polsce.


Obraz: zestaw zdjęć największych żaglowców na Finale Regat Wielkich Żaglowców

Na koniec pochwalę jeszcze szczecińską inicjatywę zdjęcia 360 stopni. Wiadomo, że najlepszym nośnikiem promocji są sami jej uczestnicy – ich opinie i przede wszystkim zdjęcia, które krążą później w sieci. Stąd też uważam, że pierwsza w Polsce instalacja zbudowana z 70 aparatów, dzięki, której za free każdy uczestnik imprezy mógł sobie na pamiątkę zrobić zdjęcie 360 stopni była w 100% trafionym pomysłem. Ale, o co chodzi? Przy ul. Admiralskiej na Wałach Chrobrego powstał specjalny namiot, w którym każdy mógł sobie zrobić trójwymiarowy film stworzony z fotografii, a potem przy użyciu specjalnego kodu pobrać ze strony www.szczecin.eu i podzielić się nim ze znajomymi. Zdjęcia 360° oparte są na systemie połączonych lustrzanek, wykonujących zdjęcie obiektu w tym samym czasie. 70 aparatów jednocześnie rejestruje obraz w technologii HD z równo oddalonych punktów umiejscowionych na specjalnej konstrukcji. Wszystkie wykonane zdjęcia są łączone w całość i animowane. Dodatkowym elementem promocyjnym dla miasta było wręczenie każdemu modelowi tabliczki promującej miasto Szczecin.

Obraz:namiot przy ul. Admiralskiej gdzie robiono zdjęcia 360 stopni