STAŃ SIĘ PIĘKNA W JEDEN DZIEŃ

8.03.2014

Dziś komunistyczne (podobno) Święto Kobiet, ale czy to ważne? Bez względu na jego pochodzenie uważam, że to wspaniała okazja by docenić, że właśnie nas kobiety określa się mianem płci pięknej. Panowie mam nadzieję, że wybaczycie mi dzisiejszy egocentryzm. Drogie Panie czy można w jeden dzień stać się piękną?  Na to pytanie już musicie odpowiedzieć sobie same. Ja za to podpowiem Wam jak można poczuć się ładniejszą i bardziej atrakcyjną. Proponuję skorzystać z pakietu "Piękna w jeden dzień" w hotelu Gdańsk, który zawiera ponad 4 - godzinną terapię pielęgnacyjną dla ciała i ducha.

Obraz: każda kobieta może stać się piękniejsza  w jeden dzień.
Image courtesy of stockimages / FreeDigitalPhotos.net

Na początek zostaniecie zaproszone do strefy relaksu. Tam możecie skorzystać z sauny fińskiej lub mokrej. Między jednym wypacaniem, a drugim miło jest zajrzeć do groty lodowo-solnej żeby się ochłodzić. Saunę na przemian z grotą najlepiej powtórzyć trzy razy. W ten sposób poprawimy sobie jędrność ciała. Jeśli macie skórę naczynkową, to skorzystajcie tylko z mokrej. Następnie warto zrobić sobie 10 minutową drzemkę na podgrzewanym łóżku popijając zieloną herbatę i zagryzając suszone morele.

Obraz: Pakiet "Piękna w jeden dzień" w SPA w hotelu Gdańsk

Po 20 minutach udaję się do gabinetu zabiegowego, gdzie mnie czeka tzw. ekskluzywna odnowa. Kładę się na wyjątkowo wygodnym łóżeczku i czekam na pierwszą część zabiegową. Na początek kosmetyczka robi mi wygładzający peeling całego ciała połączony z elementami masażu. Cukrowy peeling, podobnie jak inne wykorzystywane później kosmetyki są polskiej marki Organique z terapii SPA. Fajnie, że coraz więcej salonów sięga po rodzime marki. W skład cukrowego peelingu wchodzi m.in. sól morska i masło shea. W powietrzu unosi się wspaniały aromat, a ja czuję jak moje ciało się rozluźnia. Po kilkunastu minutach tej przyjemności biorę prysznic celem zmycia drobinek i wracam na łóżko.

Obraz: Pakiet "Piękna w jeden dzień" w SPA w hotelu Gdańsk

Po powrocie kosmetyczka nakłada na moje ciało maskę z koziego mleka i lychee, zawija mnie w folię oraz ręczniki i zanurza w tzw. "Łożu Kleopatry" - czyli specjalnym łóżku. W Polsce są tylko takie dwa. Powierzchnia leżanki zostaje elektrycznie opuszczona do zbiornika wody, a ciału zaczyna towarzyszyć poczucie nieważkości. W pokoju panuje delikatny półmrok, bez żadnych zbędnych efektów świetlnych. To doprawdy niesamowite wrażenie, bo człowiek ma poczucie jak byłby w jakieś kapsule wodnej. W tej pozycji leżę 20 minut. Muszę przyznać, że to były moje najdłuższe 20 minut w życiu i prawie odpłynęłam. Bynajmniej, jednak nie z nudy, ale dlatego, że naprawdę czułam, że relaksuje się zarówno moje ciało, jak i umysł. Dobrze, że po tej dłuższej hibernacji nie są zapalane w gabinecie światła, bo można, by doznać niezłego szoku. Następuje wynurzenie. Kosmetyczka odwija mnie kolejno z ręcznika i folii. Po raz drugi idę pod prysznic, aby obmyć ciało.

Obraz: Łoże Kleopatry w SPA w hotelu Gdańsk

Na zakończenie nałożono mi nawilżające mleczko na całe ciało. Muszę przyznać, że było naprawdę bosko. Kozie mleko & Lychee, to genialny ratunek dla skóry suchej, wrażliwej i skłonnej do podrażnień, czyli takiej jaką mam ja. Wybrane kosmetyki, co więcej obfitują w surowce naturalne o działaniu odżywczym, łagodzącym i przeciwstarzeniowym. Gwarantuje to odbudowę i wzmocnienie naturalnej bariery ochronnej. Tak jak mi obiecano po zabiegu miałam uczucie ukojenia, nawilżenia i komfortu.

Po serii luksusowych przyjemności dla ciała przyszła pora na twarz. W tym przypadku mogłam przetestować kosmetyki francuskiej marki Academie. Na początek kosmetyczka przy użyciu lampy powiększającej wykonała dokładną analizę mojej skóry. Wytłumaczyła jakie zabiegi proponuje oraz w jakiej kolejności je wykona. Bardzo podobało mi się takie podejście i jednocześnie świadczyło o profesjonalizmie. Zabieg rozpoczął się od demakijażu i oczyszczenia skóry. W moim przypadku zostały wykorzystane kosmetyki do skóry mieszanej.

W celu przygotowania skóry został nałożony peeling, a później ampułka Propolis, która zmniejsza wydzielanie sebum i ma dodatkowo właściwości oczyszczające, przeciwzapalne i antybakteryjne. Kolejnym etapem zabiegu był masaż twarzy z użyciem odpowiedniego kremu do masażu zawierającego wosk pszczeli i olej z orzecha kokosowego. Ta część była wyjątkowo miła i relaksującą. Znów poczułam się jak w niebie. Ze względu na moją świecącą strefę T nałożono mi też maseczkę oczyszczającą z glinki, która pochłania nadmiar serum oraz wygładza skórę i zwęża pory. Zaś na pozostałą część policzków została nałożona maseczka miodowa, aby nawilżyć i zregenerować suche miejsca. Dodatkowo w czasie trwania maseczki, został mi wykonany masaż dłoni. A potem znów czekało mnie 20 minut drzemki. W ten sposób odrobiłam wszelkie braki snu z całego tygodnia. Na koniec kosmetyczka nałożyła mi krem ochronny z uwagi na słabe warunki atmosferyczne. Po zabiegu otrzymałam dodatkowo próbkę tego kremu żeby wypróbować go sobie jeszcze raz w domu. Bardzo miły gest.

Piękna na ciele i duchu udałam się do kolejnej kosmetyczki, która zaserwowała mi manicure wraz z malowaniem. Natomiast stylistka zadbała o to bym wyszła z ładnie ułożoną fryzurą. W standardzie włosy są modelowane, ale ponieważ ja z tego zrezygnowałam, wybierając samo suszenie to w zamian pani mi obcięła grzywkę.

Wszystkie te przyjemności w sumie trwały 4,5 h, ale muszę przyznać, że naprawdę warto. Większość salonów kosmetycznych oferuje podobne zabiegi osobno, co wychodzi dużo drożej. Natomiast tutaj można sobie zaserwować pełną odnowę obejmującą zarówno pielęgnację ciała, jak i stylizację. Nie mogę się już doczekać, kiedy znów będę mogła ponownie skorzystać z tego pakietu. Już zaczynam odkładać do skarbonki. Osobiście uważam, że taką przyjemność powinna sobie zafundować każda kobieta, chociaż raz w roku. A jeśli nie sama to może warto poprosić o to chłopaka, męża, tatę czy brata?